Jak żyć po śmierci Boga? - Świadectwo - Kazanie na Wielki Piątek – Zakończenie cyklu

ks. Rafał Starzak

W naszych czasach nie jest dobrze ukazywać swoją wiarę na zewnątrz. Zostaje ona spychana, wycinana z życia społecznego w imię źle rozumianej tolerancji, która działa tylko w jedną stronę. Do „dobrego tonu” należy krytykowanie i wyśmiewanie Kościoła w kręgu światłych, inteligentnych ludzi, którzy nie muszą już przejmować się archaicznymi ograniczeniami moralnymi. Szydzi się więc z wiary innych. Wyśmianie zawsze było najprostszą formą walki. Trzeba też z drugiej strony przyznać, że i nie wszyscy ludzie Kościoła postępują w sposób godny i odpowiedni do swego powołania. Taki jest ten nasz Kościół –złożony z grzeszników. Ale jest on święty! I trzeba go bronić! Nawet, jeśli wymaga to ofiary krzyża. Dlaczego mam bronić wiary? Sama się nie obroni? 
Jest taka rzecz, która zmienia całkowicie nasze spostrzeganie świata – to nasza wiara. Skąd się bierze? Z dwóch źródeł: jedno źródło to sam Bóg, który daje łaskę wiary. Drugie źródło, o którym pragnę więcej powiedzieć, to świadectwo wiernych. Aby uwierzyć, ktoś musi mi powiedzieć o Bogu. Poznaję prawdy objawione dzięki drugiemu człowiekowi.
Dziś w opisie Męki Pańskiej według św. Jana spotykamy najważniejsze świadectwo w dziejach świata. Jan zapisał takie słowa po definitywnym stwierdzeniu śmierci Jezusa przez przebicie Jego serca: „A ten, który widział, dał świadectwo i prawdziwe jest świadectwo jego. I wie on, że prawdę mówi, byście i wy uwierzyli”. Bez świadków historia Jezusa z Nazaretu zostałaby pogrzebana pod gruzami przeszłości. Świadkowie ziemskiego życia Chrystusa opowiadali o tych niezwykłych chwilach. Dzięki wyznawcom Chrystusa Kościół trwać będzie aż do skończenia świata.
Kiedy stajemy dziś na wzgórzu golgoty, koło nas pojawiają się trzy postacie świadków: najpierw św. Jana Apostoła, później Nikodema i Józefa z Arymatei.
Wbrew pozorom wiara nie jest abstrakcją, lecz opiera się na doświadczeniu. Patrzymy na przepiękną liturgię Wielkiego Tygodnia, słuchamy słów płynących z ambony, czujemy zapach rzymskiego kadzidła – to wszystko działa na nasze zmysły. Dlatego stojący pod krzyżem Jan Apostoł jest nam tak bliski, bo swoimi oczyma widzi każdą kroplę krwi na ciele Zbawiciela. Widzi każdą nabrzmiałą żyłę i tętnicę, ręce i nogi przybite do krzyża, wieniec z ciernia, a wreszcie przebite serce. On to widział! Czuł zapach krwi, potu i ludzkiej śmierci! Każdy z nas chciałby chyba na własne oczy to zobaczyć i doświadczyć. Tym sposobem świadectwo Jana staje się elementem należącym do istoty naszej wiary. 
Co stało się w sercach „ukrytych” uczniów Jezusa po Jego śmierci? Józef z Arymatei i Nikodem, którzy wcześniej bali się sanhedrynu i tłumów, teraz publicznie proszą Piłata o wydanie ciała Jezusa. Ich troska o ciało to także wyznanie wiary w Jezusa. Z ukrytych uczniów zmieniają się w chrześcijan.
Świadectwo osób widzących osobiście całe wydarzenie Męki Chrystusa jest dla nas bardzo ważne. Dzięki nim mamy pewność, że Ewangelie przekazują prawdziwą postać Jezusa. Świadectwo staje się wezwaniem do świadczenia życiem o własnej wierze. A że nie jest to rzeczą prostą wiedzą dobrze ci, którzy wyznawanie własnej wiary przypłacili ciężkim cierpieniem i więzieniem. 
W roku jubileuszowym rekolekcje wielkopostne dla Ojca Świętego Jana Pawła II i całego personelu watykańskiego, wygłosił Wietnamczyk François Xavier Nguyen van Thuan. Wyświęcony w 1953 roku, po studiach w Rzymie został powołany na biskupa pomocniczego, a potem arcybiskupa Sajgonu, niemal natychmiast aresztowany po upadku Wietnamu Południowego, spędził w wiezieniu 13 lat: najpierw w areszcie domowym, potem w ciężkiej izolacji, w tzw. obozie „reedukacyjnym”, by wreszcie, zwolniony, udać się na przymusową emigrację. 
Rekolekcje watykańskie wietnamskiego hierarchy nie miały w sobie nic z rozważań teoretyka. „Nie jestem przyzwyczajony do wygłaszania kazań wypełnionych wiedzą i teologią – modlił się kardynał usłyszawszy od Papieża, iż ma „złożyć swoje świadectwo”. – Jestem byłym więźniem”. I dodaje: „Azjaci nie rozumują za pomocą pojęć, ale opowiadają historię, przypowieść, a wnioski nasuwają się same”. 
Oto fragment jego wspomnień: „W obozie reedukacyjnym podzieleni byliśmy na pięćdziesięcioosobowe grupy; spaliśmy na jednym posłaniu, każdy miał prawo do pięćdziesięciu centymetrów przestrzeni. Zdołaliśmy tak się zorganizować, że wraz ze mną było pięciu katolików. O godzinie 21.30 trzeba było zgasić światło, wszyscy musieli iść spać. W tym momencie zginałem się na łóżku, aby z pamięci odprawić Mszę świętą i rozdawałem Komunię świętą wsuwając rękę pod moskitierę. Skonstruowaliśmy nawet woreczki z bibułki od papierosów, aby móc przechowywać w nich Najświętszy Sakrament i nieść go innym. Eucharystyczny Jezus był zawsze ze mną, w kieszeni koszuli. Co tydzień odbywała się sesja indoktrynacyjna, w której musiał uczestniczyć cały obóz. Przerwy wykorzystywałem na to, aby podać woreczki osobom z pozostałych grup więźniów: wszyscy wiedzieli, że Jezus był wśród nich. Nocą więźniowie na zmianę adorowali Najświętszy Sakrament”. „Nigdy nie zdołam wyrazić mojej wielkiej radości: codziennie, używając trzech kropel wina i kropli wody, ukrytej w dłoni, odprawiałem Mszę świętą. To był mój ołtarz, to była moja katedra”.
Kiedy zostałem umieszczony w izolatce, powierzono mnie pięciu strażnikom: pracując na zmiany, dwóch z nich przebywało zawsze ze mną. Ich przełożeni powiedzieli im: Co dwa tygodnie będziemy zastępować was inną grupą, tak abyście nie zostali skażeni przez tego niebezpiecznego biskupa. Następnie zdecydowali: Nie będziemy was już zmieniać; w przeciwnym razie ten biskup skazi wszystkich naszych strażników.
Bp Van Thuan uwierzył Ewangelii. Dzięki jego postawie, wielu ludzi uwierzyło w Chrystusa. Ty także wierzysz w fakty podane przez Ewangelistów. Pytanie, czy potrafisz świadczyć swoją postawą o skarbie wiary, jaki w sobie nosisz? Gdy dziś podejdziesz do krzyża ucałuj go z miłością i wiarą. Niech to będzie pocałunek Janowy, a nie judaszowy. I popatrz na to puste tabernakulum – tak wygląda serce, w którym nie ma wiary w Boga. Gdy na zachodzie Europy kościoły sprzedaje się, bo nie ma ich kto utrzymać, zanikają powołania, wyuzdanie staje się normą prawną, ty strzeż swojej wiary. Przygotuj się na dawanie świadectwa o Jezusie jak św. Jan, Nikodem czy biskup van Thuan. Aby nigdy twoje serce nie stało się pustym tabernakulum. Czy Syn człowieczy znajdzie wiarę u ludzi, gdy przyjdzie po raz drugi?
To zależy od Ciebie.