Czym jest chrzest w Duchu Świętym?

Ks. Andrzej Grefkowicz

Przed nami modlitwa, w której mamy na nowo przeżyć chrzest w Duchu Świętym i pewnie dobrze by było, byśmy uświadomili sobie znaczenie tego, co mamy przeżyć. (...) Trzeba, byśmy sobie bardzo mocno uświadomili, że chrzest w Duchu Świętym, czyli modlitwa, która prowadzi do zanurzenia w Duchu Świętym, jak i cała posługa charyzmatyczna, nie jest tylko jakimś ozdobnikiem ani w naszym funkcjonowaniu, ani w funkcjonowaniu Kościoła. Nie można bowiem powiedzieć, że są tacy, którzy mogą przeżyć chrzest w Duchu Świętym i tacy, którzy go nie potrzebują. Wszystkim jest potrzebny chrzest w Duchu Świętym, bo wszystkim potrzebne jest zanurzenie w Duchu Świętym. 

Posługa charyzmatyczna od momentu Chrztu świętego 

Doświadczenie związane z owym wymiarem charyzmatycznym od początku stanowiło jedno z sakramentem Chrztu świętego. Gdy ktoś przyjmował Chrzest, stawał się chrześcijaninem, a mówiąc po naszemu – charyzmatykiem. Po św. Pawle tę prawdę podtrzymują Tertulian, Orygenes, św. Hilary, św. Cyryl Aleksandryjski i św. Ireneusz (zm. 202 r. ), który powiada, że charyzmaty są tak liczne, że trudno je wymienić. Św. Pawłowi jeszcze udało się je wymienić, ale już św. Ireneuszowi 140 lat później nie. Tak wyglądała rzeczywistość pierwszych wieków Kościoła. Jeszcze w IV w. dar proroctwa był często otrzymywany przy Chrzcie świętym. Oczywiście były i inne charyzmaty, np. charyzmat zarządzania czy pomocy, które także były traktowane jako namaszczenie. My dzisiaj traktujemy je jako coś, co jest do zrobienia i zapominamy, że ktoś zostaje namaszczony do posługi, którą Bóg mu powierza, że w tym namaszczeniu jest moc Ducha Świętego. Przejdę teraz do samego chrztu w Duchu Świętym. Tertulian mówiąc o tym, jak wyglądało udzielanie Chrztu świętego, zwraca uwagę na moment modlitwy o charyzmaty. W jego środowisku Chrzest wyglądał tak: w Wigilię Paschalną wchodzili katechumeni do kaplicy chrzcielnej, byli zanurzani w sadzawce chrzcielnej, a potem z niej wychodzili. Ale zanim weszli do świątyni, gdzie był zgromadzony cały Kościół, który czekał na nich, aby wspólnie przeżyć Eucharystię, nakładano na nich ręce i modlono się o Ducha Świętego. Tertulian mówi: „I wtedy właśnie proś o posługiwanie charyzmatyczne, proś o charyzmaty. I kto prosi, otrzymuje”. Widzimy więc dokładnie, że modlitwy o charyzmaty nie odkładano na później, ale połączono ją z sakramentem Chrztu świętego. Posługiwanie charyzmatyczne było czymś normalnym i zwyczajnym w posługiwaniu wszystkich chrześcijan. (...)

„Doświadczać ” Ducha Świętego 

Św. Hilary (biskup i doktor Kościoła, więc powinniśmy go słuchać) powiada, że charyzmaty to potrzebne dary i że trzeba z nich korzystać. Dalej mówi o czymś, z czego my się dziś mocno tłumaczymy – z emocjonalnego zaangażowania w modlitwę. Zwraca uwagę, mówiąc o Duchu Świętym, że „doświadczamy” Go konkretnie i że wśród sposobów działania Ducha Świętego jest też doświadczenie Go w wymiarze emocjonalnym: „My którzyśmy zostali odrodzeni poprzez sakrament Chrztu, doświadczamy potężnej radości, gdy odczuwamy wewnątrz siebie pierwsze poruszenie Ducha Świętego”. I dodaje: „Bo już między nami nie ma nikogo, kto od czasu do czasu nie odczuwa daru łaski Ducha Świętego”. I jeszcze jeden fragment z relacji św. Hilarego: „Zaczynamy mieć wgląd w tajemnice wiary, jesteśmy zdolni do prorokowania i mówienia z mądrością, stajemy się mocni w nadziei i otrzymujemy dary mnogie uzdrawiania. Demony stają się poddane naszej władzy”. Podsumowując doświadczenie Ducha Świętego zaczyna się od potężnej radości, a po niej następują dary uzdalniające do różnych posług. Tak mniej więcej wyglądało doświadczenie pierwszych wieków chrześcijaństwa. 

Zanik posługi charyzmatycznej w Kościele pierwszych wieków

Skoro tak, to dlaczego w ciągu wieków posługiwanie charyzmatyczne umknęło gdzieś chrześcijanom? Otóż są tego dwie przyczyny. Pierwsza to taka, że coraz częściej zaczęto udzielać Chrztu świętego niemowlętom. Trudno było się spodziewać, że ochrzczony niemowlak będzie prorokował, albo że będzie nakładał na innych ręce, a oni będą odzyskiwali zdrowie. To był pierwszy powód. Drugim była sekta montanistów. Prorokowali oni „obficie” podając do wierzenia nowe prawdy wiary, ale ich posługa nie była działaniem w Duchu Świętym, choć na Ducha Świętego się powoływali. Inni chrześcijanie zaczęli więc być ostrożniejsi w przekazywaniu proroctw i charyzmaty zaczęły zanikać. W ten sposób montaniści stali się jedynymi „prorokującymi”? Kiedy nie prorokują ci, co powinni prorokować, to zaczynają prorokować ci, którzy nie powinni tego czynić. W czasach św. Jana Chryzostoma, czyli w IV wieku, posługa charyzmatyczna zaczęła zanikać. Jan początkowo stwierdzał to z bólem, uważając, że Kościół bez tej posługi jest trochę ułomny, później jednak zaczął twierdzić, że czasy posługi charyzmatycznej w Kościele minęły. Ciekawą opinię, bliską naszemu dzisiejszemu myśleniu, przedstawia Filoksen, żyjący na przełomie VI-VII wieku. Był to czas, kiedy na ogół chrzczono już tylko dzieci. W związku z tym pisze on, że w sytuacji gdy ma miejsce Chrzest dzieci, to czegoś w późniejszym czasie ich życia potrzeba, że nie wystarcza sam Chrzest, aby chrześcijanin mógł żyć pełnią tego sakramentu. Porównuje on moment Chrztu do poczęcia dziecka w łonie matki. Dziecko w łonie matki jest jeszcze w ciemności, jest ograniczone w rozwoju ciasnym miejscem łona. Niezależnie od tego, jak rośnie dziecko, miara jego wzrostu ograniczona jest pojemnością matczynego łona. Przychodzi czas, w którym dziecko musi opuścić łono matki, aby mógł nastąpić dalszy jego rozwój. Osoba ochrzczona jako dziecko pozostaje nadal z mentalnością człowieka światowego. Jest rzeczywiście osobą sprawiedliwą, ale sprawiedliwość nie może wzrastać i kwitnąć, ponieważ ta osoba jest ograniczona pojemnością mentalności świata – człowiek choć już dorosły, jest ciągle jakby wewnątrz łona. Posiada dar życia, ale jego rozwój jest zablokowany. Tak długo jak nowy chrześcijanin żyje w łonie świata – myśląc, żyjąc wartościami świata, nie może się stać doskonały duchowo. Tak jak dziecko porzuca łono swej fizycznej matki, tak wierzący musi całkowicie odrzucić świat. Gdy tylko ochrzczony uwolni się z ograniczeń świata, otrzyma nowy wzrost prowadzący do duchowości i do doskonałości. Nowy chrześcijanin musi podjąć decyzję opuszczenia ograniczonej wymiarem doczesnym mentalności świata, na rzecz bezgranicznego życia w Duchu. Mówiąc krótko i „po naszemu”: potrzeba temu, który został kiedyś ochrzczony, chrztu w Duchu Świętym, z którym związane jest uznanie Jezusa jako Pana i Zbawiciela oraz odrzucenie hierarchii wartości, stylu życia tego świata. Potrzeba więc takiego nawrócenia, poruszenia, pójścia za Jezusem i owego chrztu – zanurzenia w Duchu, aby mogło obudzić się w nas to, co otrzymaliśmy w czasie sakramentalnego Chrztu świętego. Doświadczenie i nauczanie wspomnianego Filoksena jest dokładnie tym, co odkrywamy dzisiaj i próbujemy realizować w Odnowie Charyzmatycznej. 

Powołani, aby Kościół na nowo był bogaty charyzmatami 

Na koniec chciałbym przypomnieć dwa punkty z preambuły statutów Międzynarodowych Służb Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej. Pierwszy mówi, że jednym z celów Odnowy jest: „Osobiste otwarcie na Osobę Ducha Świętego, Jego obecność i moc”. Na ogół jest to łaska, która towarzyszy dojrzałemu i nieustannemu nawracaniu się ku Jezusowi Chrystusowi, naszemu Panu i Zbawcy i jest rozumiana jako cel Odnowy w Duchu Świętym. I drugi: „Przyjęcie i posługiwanie darami duchowymi”. Nie tylko w Odnowie Charyzmatycznej, lecz szerzej – w Kościele. Słowem chodzi o to, żebyśmy w grupach Odnowy w coraz pełniejszym stopniu sami posługiwali charyzmatami. I nie tylko w grupach, ale w całym Kościele. 
Celem grup Odnowy jest to, by doświadczenie chrztu w Duchu Świętym i posługiwanie charyzmatyczne stało się coraz bardziej doświadczeniem całego Kościoła, a nie tylko małych grup. Tymczasem widzimy, że zachodzi proces odwrotny: nasze grupy zamiast posługiwać charyzmatami, karłowacieją w posłudze charyzmatycznej. Tak jakbyśmy przestraszyli się albo stracili wiarę w moc i wartość tego rodzaju posługiwania. Dlatego potrzeba nam dziś na nowo modlitwy zanurzającej nas w Duchu Świętym – chrztu w Duchu Świętym, abyśmy nie tylko sami doświadczyli na nowo Ducha Świętego, ale żeby to, co jest wpisane w naturę chrześcijanina, co rozumiemy jako sens i cel naszego funkcjonowania, mogło wytrysnąć z potężną mocą jako dar dla całego Kościoła.

Numer: 5 (66)/2003

Tytuł: Kongres

Wysławiajcie Pana z powodu wszystkich Jego dzieł