Inteligentne trybiki

„Nie chcę żadnych atrakcji! Tylko po prostu położyć się na plaży i się zresetować!” – usłyszałem, jak mówiła stanowczym głosem młoda kobieta do swego męża przy wejściu na plażę w Unieściu koło Mielna. I tak mi ten „reset” chodził pół dnia po głowie. Myślałem: Czy to tylko słowa, czy rzeczywiście jesteśmy trochę jak komputery, sztuczna inteligencja? Czy działamy jak maszyny? Czy upodabniamy się do przedmiotów, które wytworzyliśmy?

 

Tekst Maciej Zinkiewicz OFMCap

 

Na pewno sposób pracy i działania człowieka w ciągu ostatnich dwóch wieków bardzo się zmienił. Kiedyś większość ludzi pracowała we własnym warsztacie lub na własnym kawałku ziemi, myśląc, co robi i dlaczego. Potem przyszła rewolucja przemysłowa, która potrzebowała tysięcy pracowników fizycznych – „trybików” przy taśmie powtarzających niemal w nieskończoność proste, identyczne czynności i otrzymujących za to niską płacę. Teraz przeżywamy kolejną rewolucję w gospodarce, która wytwarza nową jakość. Nazwę ją: „trybik intelektualny”.

 

Człowiek sukcesu

Pracę rąk coraz częściej przejmują maszyny. Nie trzeba już tysięcy mechanicznie wykonujących swą powinność robotników. Żyjemy w świecie, w którym coraz więcej ludzi uczy się, zdobywa wykształcenie, studiuje. Wydaje się, że w obecnych czasach potrzeba przede wszystkim ludzi myślących…

Kiedy przyjrzymy się bacznie zachodzącym wokół nas procesom, możemy spostrzec, że dominujące w dzisiejszym świecie trendy tworzą „człowieka korporacyjnego”. On skutecznie używa swej inteligencji i wykształcenia, by rozwiązać postawione przed nim problemy, zmierza do osiągniecia efektu, angażuje się niemal całkowicie w celu podniesienia swej wydajności (tak, by został mu jeszcze czas i siły na zakupy i imprezę w weekend). On zanadto nie zajmuje się innymi sprawami. Dzisiejszy „człowiek sukcesu” myśli według z góry narzuconego schematu, tylko od – do i ani kroku dalej. Dobrze przetwarza informacje, orientuje się w aktualnych okolicznościach. Jest „twórczy” i komunikatywny, wykazuje się doskonałymi pragmatycznymi umiejętnościami i doskonałą sprawnością oraz wysoką skutecznością. I tyle. Jest idealnie działającym „trybikiem intelektualnym”.

 

Opanować algorytm

Przygotowuje nas do tego tak zwana nowa matura. Nie potrzeba już wykazywać się osobistą twórczością, krytycznym myśleniem, zdolnością oryginalnego rozwiązywania problemów. Przeciwnie, to wszystko tylko szkodzi w otrzymaniu wysokiej oceny. Dziś naprawdę trzeba tylko „wstrzelić się” w klucz, umieć opanować algorytm, dojść do wniosków, które już ktoś za nas wybrał. Wykazać się zdolnością do bycia „trybikiem intelektualnym”.

I tak sprawność, skuteczność i efektywność stają się dziś często dla wielu jedyną miarą ludzkiego myślenia, a w konsekwencji i działania. Coraz rzadziej pytamy o cel, kierunek, sens, prawdę, dobro. Zaczynamy myśleć jak maszyna: jest input, przetwarzanie informacji według wczytanego wcześniej klucza, jest i output. Żadnych dodatkowych pytań, refleksji, obserwacji. Często takie pytania są dziś źle widziane, bo zbyt kłopotliwe.

Mamy zatem tysiące pracowników intelektualnych, którzy sprawnie rozwiązują pojawiające się problemy, kreują marki, zostają liderami w branży, biją kolejne rekordy sprzedaży. Oni nigdy nie zadadzą sobie pytania: po co to wszystko? Albo: czy jest coś więcej? Czy nie powinniśmy się kierować także innymi wartościami? Czy w ludzkim działaniu nie chodzi o coś więcej niż skuteczność?

Rozmawiając z wieloma osobami, przekonałem się, że często tkwi w nas mocne przekonanie, że skuteczne i pragmatyczne samo przez się jest dobre i słuszne. Tak twierdził leciwy profesor medycyny, z którym pół dnia dyskutowałem o in vitro, i tak myślał młody handlowiec, który zaczynał karierę. „Działać dobrze, to działać skutecznie” – mówili. Czy wszystkich nauczono dziś myśleć w ten sam sposób? Myśleć tak, by już właściwie nie myśleć? Czy istnieje dziś jeszcze przestrzeń dla ludzkiej wrażliwości i dla ludzkiej inteligencji poza „trybami systemu”?

 

Zadanie do wykonania

Przypomina mi się definicja człowieka Arystotelesa: „Człowiek jest to zwierzę rozumne”. I definicja osoby Boecjusza: „Osoba to indywidualna substancja o naturze rozumnej” (kto je dziś pamięta...). Nie będę wyjaśniał pojęcia substancji, natomiast pozostanę przy założeniu, że każdy wie, na czym polega bycie zwierzęciem. Nie mamy na ogół wątpliwości co do zwierzęcego wymiaru naszej egzystencji. A co z rozumnością? Czy każdemu człowiekowi bez wątpienia można tę cechę przypisać?

Otóż twierdzę, że rozumność nie jest gotowym produktem, który każdy dostaje na pewnym etapie swego życia, ale raczej stanowi zadanie do wykonania. Jesteśmy rozumni potencjalnie, tj. wszyscy mamy zdolność, by rozumnymi się stać, by rozumność w sobie rozwinąć, wykształcić, uformować. Od nas – w pewnym stopniu także i od okoliczności życia – zależy, co zrobimy z tym zaszczepionym w nas dynamizmem.

Stawanie się rzeczywiście rozumnym, działającym racjonalnie, potrzebuje podstawowego wyboru: decyzji, by „nie płynąć z prądem”, by nie ulegać ślepo tendencjom, trendom, w które chce nas wepchnąć świat. Potrzebna jest odwaga krytycznego myślenia i stawiania pytań o najbardziej podstawowe sprawy. Konieczny jest wysiłek, by szukać nawet trudnych odpowiedzi.

Decyzja, wybór, by iść drogą rozwijania w nas rozumności (a nie tylko sprawności), pozwala nam wejść w autentyczny dialog z drugim człowiekiem – rozumną wymianę myśli, przekraczanie i poszerzanie własnych horyzontów. Człowiek rozumny mówi i autentycznie słucha drugiego, weryfikując, dzięki spotkaniu z nim, swoje przekonania. Taki człowiek dzieli się pasją poszukiwania prawdy i przygodą odkrywania mądrości.

 

Deficyt dialogu

Bardzo dziś między ludźmi brakuje dialogu. Zazwyczaj jesteśmy świadkami jedynie próby porozumienia się w celu ustalenia warunków, względnie pokojowego współistnienia dla maksymalizacji własnych korzyści. A czasem brakuje nawet tego. Przyjrzyjmy się choćby debacie politycznej, w której pozostały już chyba tylko strzępy racjonalności i poszanowania drugiego człowieka, odpowiedzialności za słowo.

Potrzeba nam zatem wyboru: wyboru radykalnego, bo sięgającego centrum naszej egzystencji – sprzeciwu na spłaszczenie własnego życia, by nie obedrzeć go z tego, co w sposób istotny czyni nas ludźmi, osobami, podmiotami. Potrzeba powrotu do myślenia. Potrzeba również działania, które nie będzie intensyfikowało produkcji, tylko wzmacniało wnętrze człowieka. Potrzeba nam dziś pracy, ale pracy nad sobą. Nasz świat zmienimy tylko wtedy, gdy najpierw zmienimy siebie, gdy staniemy się w pełni ludzcy, gdy zrealizujemy plan Stwórcy, by być Jego obrazem i podobieństwem.

Filozofowie zastanawiają się, czy istnieje granica rozwoju sztucznej inteligencji i czy to możliwe, by świat komputerów dogonił możliwości ludzkiego mózgu. Problem, uważam, jest inny: co robić, jak działać, byśmy sami do poziomu sztucznej inteligencji nie zeszli? Realny problem to: jak wybierać, by nie stać się tylko „inteligentnym trybikiem”?

 

Maciej Zinkiewicz – kapucyn, doktor filozofii, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie.

 

 

 


„Głos Ojca Pio” [95/5/2015]

www.glosojcapio.pl